niedziela, 9 września 2018

Wybielanie zębów z Whitewithstyle

Uśmiech….może być wredny, szczery, a nawet biały J  Ja poruszę temat o tym ostatnim, otóż od dłuższego czasu pragnęłam zadbać o swoje zęby, chciałam je wybielić, czy to mój kaprys? Może po części tak, na oglądałam się filmów  i zamarzyły mi się białe ząbki hehe. Ale z drugiej strony nigdy nie robiłam nic dla siebie, zawsze ważniejsi byli inni….dzieci, mąż… Co robiłam podejście ,żeby w końcu o siebie zadbać ,to wyskakiwały nowe obowiązki, wydatki . Aż któregoś razu natknęłam się na firmę Whitewithstyle , słyszałam o niej dużo pozytywnych opinii, powiem wam, że próbowałam wielu domowych sposobów ,no i oczywiście bez rezultatu, a co najlepsze to to, że mogę wybielać zęby nie wychodząc z domu.  A przy 2 dzieci, gdzie męża częściej nie ma niż jest ,to duży plus , bo samemu ustalasz sobie porę dnia, w którym  poświęcisz 30min.  






W zestawie znajduje się
- żel wybielający w strzykawce
- gumowe formy na zęby, które trzeba uformować
- patyczki
- lampka LED



                                                         



Przedstawię wam krótki opis instrukcji obsługi :

Doprowadzamy  wodę do wrzenia, następnie czekamy ok.6 sekund i zanurzamy w wodzie te nakładki na ok. 12 sekund, najlepiej jakimiś szczypcami (ja się poparzyłam :p )
Po wyciągnięciu wkładamy do buzi i formujemy na swoich zębach, warto też trochę skrócić te nakładki, żeby nie obcierały dziąsła , a odstające elementy odcinamy.
na nakładki nakładamy cienką warstwę żelu (1ml)  wkładamy lampkę LED i czekamy 30min
J

Teraz najważniejsze, czy widać efekt ? Ja widziałam różnicę już po 2 razie, zęby nie zrobiły się nagle białe ale ciut jaśniejsze. Dla mnie najważniejszą wskazówką jest brak kamienia na płytce nazębnej,  otóż miałam problem z czyszczeniem zębów nicią dentystyczną, bo albo nitka wlazła gdzieś między zęba i nie chciała wyjść albo w ogóle nie dało rady czyścić. Teraz tego problemu nie mam, nitka czyści bez problemu
J nie zauważyłam też, żebym miała uszkodzone szkliwo.
Jestem już po 6 tygodniach wybielania, przede mną jeszcze  4 ,  niżej pokażę wam jak wyglądały zęby przed wybielaniem i teraz po . Oczywiście pokażę jak będą wyglądały zęby za te 4 tygodnie :)







Dla chętnych firma przygotowała rabat - 90% , zatem cena wyniesie tylko 28$
z kodem 28mama



poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Dziecko w podróży


Zbliża się czas podróży, a ja nie jadę sama. Mam do spakowania dzieci, łapię się za głowę i myślę co by tu spakować…. Jedna walizka, kolejna….a gdzie się to wszystko zmieści….Wybieramy się w podróż samolotem, no ale przecież muszę wziąć mały bagaż……

 Takie dylematy ma chyba każda mama, która wybiera się w podróż ze swoją pociechą.
Ja w tym roku jechałam na mały urlop z dwoma synkami, bez męża (nie dostał urlopu) pociągiem, musiałam spakować naszą trójkę w jednej walizce ,żeby jak najmniej wieźć.




 Lista rzeczy, które ja wzięłam:   (pogoda letnia, wyjazd do rodziny , z możliwością wyprania na miejscu)

Dla 6 miesięczniaka

- pampersy - kilka sztuk, więcej kupiłam na miejscu
- opakowanie chusteczek nawilżanych
- mini apteczkę ( żel na ząbkowanie, syrop na gorączkę, termometr, plasterek, krem do opalania, krem na odparzenia pieluszkowe, plastry na komary , woda morska, frida lub coś innego do noska )
- kilka zabawek w tym gryzaki,
- ulubiona maskotka do zasypiania
- kilka bodziaków na krótki rękaw, kilka na długi
- sweterek
- długie spodenki
nakrycie na główkę
- 2szt pieluszki tetrowej
- ręcznik
- ja wzięłam chustę, lubimy się tulić na spacerkach
- jeśli dziecko jest na mleku modyfikowanym ,to mleko
- smoczek

Dla 4 latka

- kilka koszulek
- kilka majteczek i skarpetek
- krótkie spodenki, kilka sztuk
- długie spodenki 1 sztuka
- nakrycie na długi rękaw
- coś na główkę
- książeczka do czytania i kilka autek J
- co do apteczki, to była 1 wspólna  
 - wzieliśmy też szampon, płyn do mycia, przybory do mycia ząbków i kilka opakowań chusteczek higienicznych
-  łyżeczkę i kubek niekapek

Dla mamy

- też po kilka szt letnich rzeczy i po jednej sztuce na chłodniejsze dni (sweterek, długie spodnie)
- kosmetyki najbardziej potrzebne ( ja spakowałam do małej kosmetyczki wszystko )

Wiem, że w rossmanie można dostać malutkie pojemniki, do których możecie wlać szampon , mydełko czy inny płyn, a na pewno zaoszczędzi to miejsca w walizce J




Warto też zabrać dobry humor i „no stres „





sobota, 21 lipca 2018

Karmienie piersią.....pragnienia, a realia






Moja przygoda z karmieniem rozpoczęła się prawie 4 lata temu, wtedy na świat przyszedł Natanek.
Niestety nie było mi dane karmić go od początku, ponieważ po paru godzinach, po porodzie zaczął szarzeć (nie od śluzowali go). Został włożony do inkubatora,  a mało tego ja czekałam na wyniki ,bo od nich zależało czy mogę synka karmić. Wyniki przyszły, były dobre, więc zanosiłam moje mleko położnym, szkoda tylko że one nie dawały mu mojego mleka, twierdząc ,że nie mają informacji o moich wynikach. W 4 dobie wyciągnięto go z inkubatora i 1 raz mogłam go wziąć na ręce oraz spróbować na karmić. Skończyło się tym, że dostał butelkę, bo akurat położna która była na zmianie, nie pomogła mi go dostawić, a ten wrzeszczał z głodu, kazano mi dać mm. Na drugi dzień wyszliśmy do domu. Pamiętam jak z bezsilności i tego, że nie potrafię go na karmić ,byłam bliska załamaniu.
Przez kilka tygodni trwała walka o odstawienie całkowicie mm, nie poddawałam się , codziennie po każdym karmieniu ściągałam mleko, żeby pobudzić laktacje, w nocy karmiłam go co chwilę, no i udało się, karmiliśmy się 15 miesięcy. Powiem wam, że to karmienie przydało się, bo kiedy Natan miał 10 miesięcy, jechaliśmy do Bułgarii, a w Rumunii zepsuł się samochód, na około żadnej stacji ,gorąco….nie byłoby gdzie podgrzać wody na mleko. ;)






 Z Nikosiem jest trochę inaczej, mając doświadczenia po 1 dziecku, obiecałam sobie, że jego będę karmiła od początku, nie dam mu mm. Przez pierwsze tygodnie Nikoś ładnie przybierał na wadze, później podałam mu smoczek, miał dużą potrzebę ssania , no a ja nie chciałam też żeby mi wisiał na cycu, musiałam też poświęcić czas Natankowi. Po jakimś czasie Nikoś miał wieczorne kolki, które po tygodniu ustały ale pojawił się kolejny problem alergia pokarmowa, no i niski przyrost wagi. Wizyta u lekarza kończyła się tym, że mam nie jeść nabiału, tyle że on reagował prawie na każdy mój posiłek biegunką. No więc znów załamka, dlaczego tylko ja nie potrafię nakarmić własnego dziecka, kolejna wizyta u lekarza załamała jeszcze bardziej, w 2 tygodnie przybrał zaledwie 100 g. Zalecenia? Dokarmiać mm, ze łzami w oczach  jechałam po te mleko do apteki (bo to specjalne mleko dla alergików) Podałam mu je 2 razy i 2 razy wszystko chlusnął . Powiedziałam nie, nie będę męczyła dziecka, postanowiłam ,że przechodzę na ścisłą dietę, jedziemy prywatnie do innego lekarza, który porobi mu wszystkie badania, będę wiedziała co mu jest, a przede wszystkim odstawiliśmy smoczek. Od paru dni zasypia bez niego, przez to częściej jest przy piersi, może w końcu podskoczy z wagą. 




   Kochane mamusie, jeśli bardzo chcecie karmić to nie poddawajcie się ,ale jeśli uważacie, że nie dacie rady to mleko modyfikowane nie jest czymś złym. Ważne, żeby nie męczyć się psychicznie ,bo maluszek to odczuwa. Ja jestem z tych mam, które się nie poddają, chcę walczyć o nas ,o tą naszą bliskość.

  Za jakiś czas wrócę do was i powiem jak tam nasza droga mleczna.

poniedziałek, 16 lipca 2018

Zwierzątko w domu





Czy zwierzątko w domu to dobre rozwiązanie, jak chowają się dzieci z małym przyjacielem, czy to niebezpieczne, czy dziecko lepiej się przy zwierzęciu rozwija?
  Na te i wiele innych pytań postaram się wam odpowiedzieć
                                                                                                           

W moim rodzinnym domu wychowywałam się ze zwierzętami, przez nasz dom przewinęły się różne gatunki J myszki, szczury, rybki, króliki, chomiki….mieliśmy nawet chorą gęś i sowę (ją pamiętam najbardziej, bo wyła po nocach i nie dawała spać :P ) ostatnim naszym wspólnym zwierzątkiem był pies, kochana Kropka żyła z nami około 7 lat. Później każde z nas poszło w swoją stronę ale do rzeczy , nie będę się rozwodziła o mojej rodzinie. Kiedy poszłam na studia , brakowało mi zwierzaka więc dostałam pieska ,później poznałam męża , a ona go zaakceptowała bez problemu.

Sunia wychowywała się z nami  sama…do czasu kiedy zaszłam w ciąże i padło pytanie, czy nie będzie zazdrosna, czy nie zrobi dziecku krzywdy? Choć była i w sumie nadal jest pieskiem łatwowiernym i ufnym, to bałam się zaufać jej do końca, postanowiliśmy więc ,że dopuścimy ją żeby zostawić  jej szczeniaka, może towarzystwo akurat pomoże. No i to był błąd ,bo nie śpieszno jej było do bycia mamą ale to już nieważne.  Lusi jest z nami i zostanie

Powiem wam, że Mika bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, Natan był jej oczkiem w głowie, kładła się koło niego, nie przeszkadzało jej nawet jak ją szarpał za włosy, kiedy ja reagowałam i kazałam jej odejść od niego to ona zaraz do niego wracała i tylko go lizała, byli zakochani w sobie po uszy. Pewnie spytacie czy nie bałam się zostawić ich samych? Otóż nie, jej potrafię zaufać , wiadomo, że psy są różne ale ona boi się własnego cienia, od szczenięcia uczyłam ją przebywania z dziećmi. Jeśli czegoś się boi ,czy jest zła to po prostu ucieka i się kuli , druga zaś Lusi jest bardziej temperamentna, jej nie zaufam nigdy ,też jest tchórzem ale potrafiłaby dziabnąć. Stroni od dzieci, dziś mnie zaskoczyła kładąc się koło Nikosia i nie reagując na jego ciągnięcie za włosy.
 A co do opieki? No jak dotąd Natan nie zwracał uwagi na to czy pieski mają jedzenie i wodę (za to chętnie się z nimi bawi) ale to pewnie nasza wina, bo nie tłumaczyliśmy mu ( Za to doskonale pamięta o wszystkich kwiatach w domu ;) ). Od pół roku chodzi za mną i mówi, że chce chomika, powiem, że z jednej strony nie chcę, bo wiadomo, że obowiązek spadnie na mnie (mąż z pieskami jest za granicą) ale obiecałam mu, że dostanie na urodziny, w końcu nie muszę wychodzić z nim na dwór no i będzie uczył się odpowiedzialności, że musi dać jeść, trzeba czyścić klatkę itd.  Natan jest dzieckiem bardzo spokojnym ,tęskni za tatą , a chomiczek będzie jego małym przyjacielem , wiem po sobie, że kiedy było mi źle to szłam do swojego szczurka i z nim rozmawiałam, to pomagało psychicznie. Wiem, że jemu też pomoże ( taka mała zwierzęca terapia )

Podsumowując każde zwierzę jest inne ale to my rodzice decydujemy czy możemy zaufać zwierzęciu czy nie, jeśli nie jesteśmy na 100 % pewni, to wiadomo ,że kontrolujemy relacje naszych pociech ze zwierzakami, ale jedno mogę powiedzieć:  warto mieć zwierzaka chociażby dlatego, że dziecko uczy się uczuć, tego żeby nie robić zwierzęciu krzywdy, będzie bardziej wrażliwe , rozwija się ale też uczy obowiązków i odpowiedzialności. Jak już będziemy mieli chomiczka , to opowiem wam jak to jest u nas z tą opieką i jego odpowiedzialnością :)

               Takie jest moje zdanie, a wasze?










wtorek, 10 lipca 2018

"D"......jak Nikoś ;)






Wszystko zaczęło się od drugiej ciąży (oczywiście w planach była dziewczynka). Tatuś stwierdził, że tym razem on daje imię. Zatem zgodziłam się, kiedy okazało się, że będzie  drugi syn to pojawił się dylemat, bo mi żadne chłopięce imię nie odpowiadało. Tatuś zaś odkładał wybór imienia na koniec, a ja chciałam zwracać się do brzuszka po imieniu, więc padło imię „Nikoś”, łatwe i wpadało w ucho, no a Natan podłapał i też tak mówił. Przez 9 miesięcy dla mnie i Natanka dzidziuś był Nikosiem , dla taty dzidziusiem ha ha.

                      





 Problem pojawił się kiedy poszliśmy do urzędu , (mąż wszedł do środka, bo ja akurat karmiłam). Po wyjściu pokazał mi akt urodzenia , a tam OLIWER, żebyście widziały moje zdziwienie(liczyłam, że jednak nazwie go tak jak wszyscy do niego mówią), no ale było ustalone, że teraz kolej tatusia nie? Nie minął tydzień, a wszyscy nazywali synka OLIWIEREM ,nie OLIWEREM. Tatuś zdenerwowany ,bo przecież tak być nie może, zabrał więc mąż dokumenty i znów do urzędu, bo trzeba zmienić imię. Tym razem został nazwany Dawidem.  Ze względu na syna, który i tak mówił do niego Nikoś, dał mu na drugie imię Nikodem.  Pewnie spytacie po co tak mieszać, nie mógł mieć Nikodem na pierwsze? A no mógł , ale nie dał…niech się chłopak cieszy, że nazwał jak chciał J

         


W domu mamy podział , dla niektórych jest Dawidem , a dla innych Nikosiem, w przyszłości sam sobie wybierze którym imieniem chce się posługiwać.
A jak było u was ? Kto dał imię? Czy ciężko było pogodzić się z imieniem, które się nie podobało?
 Jak doszliście do porozumienia?



piątek, 29 czerwca 2018

Drugi syn? To niemożliwe...

Już w szkole podstawowej, czytając lekturę „W Pustyni i w Puszczy” obiecałam sobie, że jak będę miała córkę ,to nazwę ją Nel.  Nigdy nie chciałam mieć syna, patrząc na małych chłopców przechodziłam obojętnie. Za to pragnęłam mieć córkę ale ten z góry miał dla mnie inny plan, 4 lata temu dowiedziałam się ,że jestem w ciąży , byłam najszczęśliwszą kobietą pod słońcem. Radość nie trwała długo, bo w 7tygodniu poroniłam, wtedy załamał się świat. Prosiłam Boga, żeby dał mi dziecko, może dać syna. Parę miesięcy później znów II na teście, wkrótce okazało się, że będzie syn, pierwszy raz w życiu przestałam myśleć egoistycznie , o moich pragnieniach. Mówiłam sobie , że druga będzie córka …..taaaaa…
No , a kiedy urodził się Natan to już całkowicie zakochałam się w nim, jest  oazą spokoju ,wręcz wymarzone dziecko. Po 3 latach stwierdziliśmy, że czas starać się o córkę, znowu zaczęło się to samo

nie dopuszczałam myśli, że będzie to drugi syn. Chcieliśmy mieć tylko dwoje dzieci, więc druga córka i mamy wszystko co trzeba. Niestety na pierwszym USG lekarz mówi, że syn (możecie się domyśleć  jakie miałam myśli w głowie). Przez całe 9 miesięcy nie docierało do mnie, że będę miała drugiego syna, nawet do brzucha jak ta głupia mówiłam, że tam córka. Wszyscy na około pewnie wzięli mnie za wariatkę czy niezrównoważoną psychicznie ,ja sama już chciałam psychiatryk odwiedzić heh.


 



Najgorsze jest to , że namąciłam w głowie Natankowi, który też mówił innym, że będzie miał siostrę (pewnie chciał tym mnie  uszczęśliwić ). Jeszcze na porodówce miałam nadzieję, że jednak zobaczę wymarzoną córkę. No niestety ale urodził się drugi syn, który oczarował mnie swoim małym ciałkiem, pokochałam go bezgranicznie. Pomimo moich ogromnych pragnień, jestem szczęśliwą posiadaczką dwóch synów, którzy są całym moim światem. Więcej o macierzyństwie opowiem w kolejnym poście J

piątek, 22 czerwca 2018

Blog .....po co, dlaczego?


  

Czy założyłam bloga , bo taka jest moda, bo inni mają to ja też?
 Nie, założyłam ,bo chciałam, a dlaczego? Przeczytaj :)

Kilka lat mi zajęło zakładanie bloga , najpierw chciałam pisać o tematyce
 szyciowej,( nie miałam wtedy jeszcze dzieci)ale stwierdziłam, że jednak nie, to nie dla mnie. Po jakimś czasie urodził się Natan, dziecko cycusiowe, które było ogromnym płaczkiem, w przerwach krótkich drzemek siadałam do maszyny i tworzyłam. a po całym dniu spędzonym z tym beksą ,marzyłam aby wejść do łóżka i porządnie się wyspać. Zatem widzicie, że znów nie miałam czasu, aby pisać. 
  Prawie 5 miesięcy temu urodził się Nikoś.....no to teraz kobieto znalazłaś czas na bloga? Nie, nie znalazłam :P .....teraz to ja mam jeszcze mniej czasu haha, za to zostałam bogatsza o doświadczenia. Stałam się bardziej zorganizowana, zdobyłam kilka nowych umiejętności m.in
 umiejętność powiedzenia NIE kiedy to Twoje dziecko coś chce i próbuje udowodnić, że ta rzecz jest tak ważna i bez niej ani rusz. 
    Czy szyję? Tak, szyję , co chwile chcę coś chłopakom uszyć do pokoju, oczywiście zajmuje mi to więcej czasu, bo przecież Nikoś aż takim aniołkiem nie jest. To się nazywa macierzyństwo. 
  Jakiś czas temu doszło do mnie, że czas ucieka , dzieci rosną , a ja robię się stara haha , a najgorsze jest to, że mąż przebywa w Niemczech, więc omijają go wszystkie ważne momenty z życia dzieci .  Chcę złapać każdą chwilę z nimi spędzoną, nasze wspólne zabawy czy ciekawostki z dnia codziennego :) dlatego piszę tego bloga, by móc wrócić do niego za jakiś czas i powspominać.
  
No to zaczynamy, chwile Natankowo /Nikosiowe czas zacząć