Wszystko zaczęło się od drugiej ciąży (oczywiście w planach
była dziewczynka). Tatuś stwierdził, że tym razem on daje imię. Zatem zgodziłam
się, kiedy okazało się, że będzie drugi
syn to pojawił się dylemat, bo mi żadne chłopięce imię nie odpowiadało. Tatuś zaś
odkładał wybór imienia na koniec, a ja chciałam zwracać się do brzuszka po
imieniu, więc padło imię „Nikoś”, łatwe i wpadało w ucho, no a Natan podłapał i
też tak mówił. Przez 9 miesięcy dla mnie i Natanka dzidziuś był Nikosiem , dla
taty dzidziusiem ha ha.
Problem pojawił się kiedy poszliśmy do urzędu , (mąż wszedł do środka, bo ja akurat karmiłam). Po wyjściu pokazał mi akt urodzenia , a tam OLIWER, żebyście widziały moje zdziwienie(liczyłam, że jednak nazwie go tak jak wszyscy do niego mówią), no ale było ustalone, że teraz kolej tatusia nie? Nie minął tydzień, a wszyscy nazywali synka OLIWIEREM ,nie OLIWEREM. Tatuś zdenerwowany ,bo przecież tak być nie może, zabrał więc mąż dokumenty i znów do urzędu, bo trzeba zmienić imię. Tym razem został nazwany Dawidem. Ze względu na syna, który i tak mówił do niego Nikoś, dał mu na drugie imię Nikodem. Pewnie spytacie po co tak mieszać, nie mógł mieć Nikodem na pierwsze? A no mógł , ale nie dał…niech się chłopak cieszy, że nazwał jak chciał J
W domu mamy podział , dla niektórych jest Dawidem , a dla innych Nikosiem, w przyszłości sam sobie wybierze którym imieniem chce się posługiwać.
A jak było u was ? Kto dał imię? Czy ciężko było pogodzić się z imieniem, które się nie podobało?
Jak doszliście do porozumienia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz